Młody, dwudziestoletni Hasiin* przemierza ulice Gongorii.
-Przepraszam pana!-zaczepia przechodnia-Gdzie chyba się zgubiłem. Gdzie znajduje się ten słynny Instytut Nauk?
-Dzień dobry młodzieńcze-Staruszek zwraca się do chłopaka-instytut nauk jest kilka ulic stąd, około 500 metów**. Musisz przejść przez Dzielnicę Świątyń, za taką czerwoną wieżą skręcasz w prawo, i za chwilę powinieneś zobaczyć duży marmurowy blok. To tam.
-Dziękuję.
I odszedł. Po kilkudziesięciu metrach, młodzik dotarł do Świątyń-najbardziej charakterystycznej dzielnicy miasta.
Utworzona po wprowadzeniu przez Kodat*** ustawy o wolności religijnej, dzielnica świątyń rozciągała się przez pół miasta. Parcele na jej terenie była najdroższymi w całej okolicy, jednak dzielnica nie narzekała na pustotę. Każda religia lub kult mogły posiadać najwyżej dwie świątynie na terenie dzielnicy. Miejsce to zwracało uwagę wielu, zwróciło też uwagę naszego Hasiina. Pierwszą rzeczą jaka przyciągnęła go do siebie, była ogromna budowla w kształcie wyciągniętej piramidy. Tablica nad wejściem głosiła:

Pazan Preclański
Nitkmerhi Prezlo Akeun-Czcijmy Precla Najwspanialszego

Budowla była wspaniała. Chłopak zapewne patrzałby się na nią jeszcze długo, jednak nie mógł tracić czasu. Musiał szybko dotrzeć do Instytutu. Rozejrzał się więc za czerwoną wieża, która okazała się Kordiatem Trójcy. Skręcił za nią w prawo, i po kilkunastu minutach był na miejscu. Wszedł przez otwarte drzwi i podążył do recepcji.
Podszedł do recepcjonisty, by po chwili stanąć zamurowanym. Zamiast człowieka powitał go wysoki demon ubrany w garnitur z szesnastoma spiłowanymi rogami na twarzy i dwoma przeciwstawnymi kciukami u każdej ręki.
-Witam w Uniwersytecie nauk Michosa i Michossa. Proszę podać swój numer identyfikacyjny lub personalia by się zarejestrować. Tak, mam 12 palców, proszę słuchać co mówię a nie patrzeć na moje ręce.
-C-co? Ach, przepraszam. Nazywam się Patrij Sol, zostałem tu wysłany przez pana Keltrosa. Mam dostarczyć przesyłkę. To list od niego.
-Hmm...No tak...-Mruczy recepcjonista czytając list. Jego oczy kręcą się jak szalone, każde czyta inną linijkę.-No dobrze.Wpiszę pana na listę pod numerem 65c82n. To numer tymczasowy, wygaśnie za 14 dni. Proszę wejść. Profesor Rothamer powinien być w sali-Demon naciska niewielki przycisk na ścianie - 2c, sala zoo. W piwnicy.
Patrij poszedł więc do piwnicy. Mijał po drodze wiele osób, i nie mógł pohamować zadziwienia. Mijali go nie tylko ludzie różnych raz, ale także dziwacy których nie widuje się na co dzień. Na schodach potrącił go Jaszczuroczłek, a po chwili jakiś Arachnoita*' rozdarł mu koszulę. Dotarł jednak nareszcie tam gdzie miał przyjść-sala zoo 2c. Tuż przy wejściu czekał odbiorca paczki. Powiedzieli mu po czym go poznać-średniego wzrostu mężczyzna chodzący w zbroi 24 godziny.
-Przepraszam, panie profesorze Rothamer, kazano mi dostarczyć paczkę.
-Rrrh...Słucham-odpowiedział metaliczny głos, a "człowiek" odwrócił się, okazując metalową twarz z żelaznym runicznym okiem - Daj mi tę paczkę. O Prezlu-mech chwyta się za głowę - Czy każdy kto pierwszy raz tu jest musi się tak gapić? Recepcjonista nie powiedział że tego nie lubimy? Dawaj paczkę!
-Już! T-to ona - Chłopak wyciąga z pod płaszcza niewielki, ale ciężki pakunek- Proszę.
Golem chwycił paczkę i szybko ją rozerwał. Pod materiałem znajdowała się mała żelazna szkatułka, z okrągłym otworem i wieloma skomplikowanymi zamknięciami.
-Keltros jest szalony, że wysłał z tym kogoś takiego jak ty. Ale nie ważne. Dziękuję ci. Możesz odejść.
Młodzieniec odwrócił się i powoli odszedł. Postanowił jeszcze zwiedzić jeszcze instytut, miał na to trochę czasu. Nie wiedział, że dostarczeniem paczki rozpoczął niesamowitą historię...
___________________________________________________________________________
*Hasiin - pół-człowiek pół-elf
**Met - jednostka miary, równa metrowi (;P)
***Kodat - Gongoriaski Parlament składający się z 643 przedstawicieli różnych ras.
*'Arachnoita - Człekokształtny pająk.