//Sesja otwarta dla każdego czynności piszemy w *.* rozmowę poza//
*Zimny jesienny wieczór.Kilku szczęśliwych chłopców bawiących się pod starą kamienicą krzyczało wesoło.W pobliskiej karczmie czekał mężczyzna na oko miał ponad 30 wiosen.Długie włosy koloru brązowego oraz broda.Odziany był w stary postrzępiony łachman a do pasa przytwierdzone dwie pochwy z mieczami.Siedział przy stole mając nadzieję że ktoś przeczytał jedno z jego ogłoszeń o wyprawie w starożytne ruiny.Ze zdenerwowania zaczął stukać w stół i popił piwa które prędzej zamówił.Spojrzał jeszcze na drzwi karczemne i westchnął*
Offline
Pisay wszedł do karczmy. Ostatnio, czuł się niespełniony. Szukał przygód. Podszedł do tablicy ogłoszeń i dojrzał kartkę: "Szukam ludzi, do wyprawy do ruin". Znał ten podpis... to jego stary przyjaciel! Nie myśląc ani trochę, od razu podszedł do starszego mężczyzny.
-Witaj! Dawno się nie widzieliśmy. Jakby coś, jestem chętny do wyprawy- powiedziałem z uśmiechem.
Offline
Odziany na czarno mężczyzna wszedł do karczmy. A moze to była kobieta? Kaptur szczelnie zakrywał jego głowę.
- Ruiny. - powiedział głośno, zbliżając się do rozmawiających mężczyzn. - Ile płacisz?
Usiadł na krześle, zdejmujmując kaptur. Brązowe postrzepione włosy do ramion i męska twarz.
- Duży kielich wina! - zawołał, podnosząc rekę.
Offline
*Spojrzał się na swego starego znajomego i skinął mu głową.Nie zdążył nawet otworzyć ust gdy kolejny osobnik zbliżył się do nich.*
-Nie płacę nic , wszystko co znajdziemy należy do was.Wszystko prócz*Tu na chwile się zamachał i rozejrzał po karczmie*Czego ja szukam powiem wam kiedy indziej.Ustalmy kiedy wyjeżdżamy.Ah i jeśli możecie przyprowadźcie znajomych
Offline
-Dopiero przybyłem do tego miasta, więc raczej tu znajomych nie mam... a wynagrodzenie mi jak najbardziej pasuje! Może znajdziemy coś ciekawego...- powiedziałem, z uśmiechem na twarzy. W duchu miałem nadzieję, że to czego on szuka, to nie jakiś smok czy hydra, tylko jakiś unikalny przedmiot. Nie mam ochoty zostać zmiażdżony przez osobnika 10 razy większego niż ja sam.
Offline
- Jestem nikim, nie mam przyjaciół. Idziemy we trzech. - powiedział. Jednak "nikt" nie brzmiało jak obraza samego siebie, a jak określenie rasy.
Napił się wina.
- Kiedy ruszamy?
Offline
*Spojrzał na mężczyznę który właśnie do nich podszedł*Każda para*spojrzał się na nowo przybyłego by go nie obrazić*rąk się przyda.Wyruszamy jak najprędzej się da.Co powiedzie na jutro?O tej samej godzinie o której się tu spotkaliśmy przy północnej bramie miasta.Weźcie ze sobą jedzenie i broń*Powiedział po czym wstał*A teraz żegnam was panowie*Wolnym krokiem ruszył w kierunku drzwi*
//Jeśli chcecie rozmawiać jeszcze to proszę bardzo jeśli nie po prostu wyjdźcie z karczmy i akcje przeniosę do następnego dnia//
Offline